Zobacz wideo: Teatr Kameralny w Bydgoszczy. Jak prezentuje się po remoncie?
Wojciech Smarzowski w Ciechocinku
To nie była zwykła projekcja filmu i zwykłe spotkanie. Na długo zapadnie w pamięci mieszkańcom Ciechocinka i gościom, którzy otrzymali zaproszenie od studia Metrage.
W niewielki, ale nowoczesnym kinie Zdrój, we wtorek 12 października, można było obejrzeć film "Wesele", a po jego projekcji odbyło się spotkanie z reżyserem Wojciechem Smarzowskim, ale także aktorami. To ukłon w stronę statystów, którzy wystąpili w najnowszym filmie Smarzowskiego.
W "Weselu" można było zobaczyć nie tylko Nieszawę, ale także mieszkańców powiatu aleksandrowskiego. Wielu z nich zagrało w filmie.
Film, zgodnie z obietnicami, wywołuje skrajne emocje. To nie jest ekranizacja słodkiej powieści o miłości. Reżyser ponownie pokazuje najgorsze wady Polaków. Grubą kreską kreśli cechy, których powinniśmy się wstydzić, ale czy tylko? Oczywiście, że nie!
- To miał być film o pamięci, ale i niepamięci - zdradza reżyser Wojciech Smarzowski. - To jednak nie jest film o Jedwabnem. Powstał po tym, gdy przeczytałem książki Grossa, ale mieszkam też w okolicach, gdzie było wielu Żydów. Pytałem, gdzie była bożnica, getto, ale nikt nie pamiętał.
Zagranie w najnowszym filmie Smarzowskiego nie było łatwe. Aktorzy, już po przeczytaniu scenariusza, byli zaskoczeni.
- Po wyjściu z kina nie będziemy śpiewać, jaki to świat jest piękny. To nie jest ten film - powiedziała Agata Kulesza, filmowa matka młodej. - Myślę, że zagrałam dobrze. Zastanawiam się, co bym ja zrobiłam w takiej sytuacji, co by było, gdyby główny bohater nie zakochał się w Żydówce.
- Przeczytałem scenariusz dwa razy. Pierwszy raz bardzo emocjonalnie, a drugi raz typowo technicznie. To jednak nie było łatwe. Już Wojtek mówił, że to najtrudniejszy film w jego życiu - dodał Robert Więckiewicz.
W Ciechocinku obecni byli także aktorzy młodego pokolenia: Mateusz Więcławek, Agata Turkot i Przemysław Przestrzelski.
Nie jest tajemnicą, że akcja filmu dzieje się w czasach II wojny światowej i współcześnie. Część scen nagrano w Nieszawie, która na potrzeby zmieniła się w przedwojenną mieścinę.
Razem z aktorami film obejrzał także Przemysław Jankowski, burmistrz Nieszawy i Leszek Dzierżewicz, burmistrz Ciechocinka.
- To nie jest pierwszy film nagrany w Nieszawie. Nasze miasto już kilka razy gościło ekipy filmowe. Film obejrzałem pierwszy raz i wywołał wiele emocji, skłonił do wielu refleksji - powiedział Przemysław Jankowski, burmistrz Nieszawy. - Zostawiliśmy trochę scenografii. Zostały zabudowania domu krawca. Wiedzieliśmy, że będzie to świetny film i poprosiliśmy o pozostawienie elementu, który posłuży do promocji Nieszawy. Na razie innych propozycji nie mamy, ale czekamy i jesteśmy otwarci.
Film wywoła poruszenie u wielu osób. Obecni na sali statyści, podczas emisji, szukali siebie wzrokiem. Dziękowali także reżyserowi za przybycie i cenne wskazówki udzielone podczas nagrywania.
- Jestem bardzo wdzięczna i szczęśliwa, że mogłam razem z dziećmi statystować w filmie "Wesele" pana Wojciecha Smarzowskiego. Praca na planie była dla nas nowym doświadczeniem oraz wielką przygodą życia, która będzie przez nas zawsze bardzo miło wspominana i zostanie w naszej pamięci na zawsze. Podczas nagrań poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi, a dzięki doskonałej opiece wszystkich z MKM STUDIO, pana reżysera, Studio Metrage wydaje mi się, że większość osób czuła się podczas pracy na planie sympatycznie oraz bezpiecznie. W związku z tym, iż mój synek jest jeszcze mały, na planie poradził sobie rewelacyjnie. Córka natomiast była wszystkim bardzo zaciekawiona i zachwycona, a w momencie nagrań mocno skoncentrowana na swoich zadaniach, jakie miała wykonać. Umiejętnie opanowała wskazówki i zasady, jakich trzeba przestrzegać na planie filmowym. W mojej opinii film wzbudza mnóstwo emocji, skłania nas do wielu refleksji, a także uczy szacunku do drugiego człowieka - powiedział Justyna Markiewicz, która z córką Leną i synem Ludwikiem zagrała polską rodzinę.
Pani Arleta Staszak z Radziejowa ogłoszenie o castingu znalazła w "Gazecie Pomorskiej": - Lubię przygodę i postanowiłam spróbować. W "Weselu" wystąpiłam z synami Szymonem i Grzegorzem. Nie czułam wtedy stresu, była przyjemna atmosfera, ale przed projekcją czułam lęk. Film z pewnością trzeba zobaczyć - opowiada.
O najnowszym filmie Wojciecha Smarzowskiego można pisać wiele, nie chcemy jednak zdradzać szczegółów, bo historię niezwykłej miłości, trzeba obejrzeć samemu. Czasem nas porazi, czasem w bezpośredni sposób pokaże demony polskości, ale są sceny zabawne, które mają - jak mówi reżyser - równoważyć grozę.
Kolejne emisje, niestety bez udziały autora filmu, już niedługo w Kinie Zdrój w Ciechocinku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?