Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Joanna Maziarz zwraca na siebie uwagę swoimi tatuażami

Ewelina Fuminkowska
Ewelina Fuminkowska
Nadesłane
W małym mieście Aśka zwraca na siebie uwagę. Szczupła, ładna buzia, piękny biust, oryginalne stroje. Jest coś jeszcze. To tatuaże.

Nie ukrywa, że lubi zwracać na siebie uwagę. Ciało ma pokryte niezliczoną ilością tatuaży. Każdy do czegoś nawiązuje i jest małym symbolem wewnętrznej przemiany.

Joanna Maziarz mieszka w małej wsi Sierzchowo niedaleko Ciechocinka. W uzdrowisku skończyła liceum, później w Bydgoszczy studiowała ochronę środowiska. W okolicy nie ma osoby, która by jej nie znała, bo Aśka włącza się w wiele akcji. Dzięki temu ma wielu znajomych, co jak się okazało, jest bardzo potrzebne.

Za chwilę wyjaśni się, do czego.

Obraz pierwszy. Biała karta
- Po raz pierwszy brałam udział w konkursie Tattoo Miss, który organizuje pismo CKM. Nie będę kłamać, że zrobiłam to tylko dlatego, że nagrodą był darmowy tatuaż - opowiada Joanna Maziarz, oglądając się właśnie, za pięknym... psem. Zresztą, co chwilę ogląda się za zwierzętami. A ja mam wrażenie, że koty czując jej aurę, pędzą do niej jak szalone.

- O konkursie dowiedziałam się przypadkiem. Jestem w tym środowisku i na jakiejś stronie mignęła mi informacja. Ostatniego dnia wysłałam zgłoszenie - tłumaczy dalej.

Warunek był jeden: tatuaże, piękna figura i odwaga. W pierwszym etapie to internauci głosowali na najciekawsze zdjęcia. Tu przydała się duża liczba znajomych, którzy oddawali głosy. - Informacje rozesłała moja siostra i znajomi swoim znajomym. Przez cały czas mocno rywalizowała ze mną jedna z dziewczyn, Klaudia. Raz ona była na pierwszym miejscu, raz ja.

Udało się. Z 1699 punktami pierwszą lokatę wywalczyła Aśka. Do Warszawy na galę i wręczenie nagród jechała z wypiekami na twarzy. Na scenie z 28 dziewcząt pojawiło się tylko czternaście.

- Organizacja imprezy nie była najlepsza, ale to robili mężczyźni, więc nie wymagajmy od nich super eventu. Miałyśmy mieć bieliznę, w której wystąpimy, ale w końcu jej nie było. Koleżanka pożyczyła mi strój kąpielowy z reklamą napoju. Dobrze, bo musiałabym wyjść bez - i tu śmiech, choć zastanawiam, czy na pewno. Znając jej odwagę. - W porównaniu do innych dziewcząt wyglądałam bardzo skromnie. Bardzo. Taka seksi bielizna bardzo mi się podobała.

Obraz drugi. Miss

Wszyscy czekali z niecierpliwością na ogłoszenie werdyktu. Znajomi, którzy jej towarzyszyli, czekali, aż na jej piersiach pojawi się szarfa. - Miałam inny plan. Chciałam tylko darmowego tatuażu, nie tytułu, więc oddałam go Klaudii. To skromna dziewczyna z pięknymi, kolorowymi tatuażami. Niestety, większość kobiet ma kompleksy, a taka chwila to okazja do wyzwolenia się z wszelkich niedoskonałości. Chciałam, żeby Klaudia poczuła się wyjątkowo.

Joanna szarfę oddała, powiedziała parę słów o sobie i zebrała owację na stojąco.

Nic dziwnego, że ładna dziewczyna startuje w konkursie piękności. Dziwne jest zachowanie ludzi po gali. W internecie pojawiło się kilka artykułów i wywiadów z dziewczynami, które poczuły się... molestowane. Podobno jury miało krzyczeć: „pokaż sutka!” i wiele innych. - Nie słyszałam, bo szybko bym zareagowała. Za to wyśmiałam komentarze ludzi pod tymi artykułami. Internauci, nie ukrywając swojego imienia i nazwiska, na portalu społecznościowym - wypisali o dziewczynach, że to brudaski, brudnopisy, pomazane suki... Aśka dwa razy w życiu spotkała się z komentarzem na temat swojego wyglądu. - Raz, gdy pracowałam w gabinecie weterynaryjnym. Pani zapytała, jak mogłam się tak oszpecić, a drugi raz, gdy byłam kurierem. Nie żałuję żadnego mojego tatuażu. Nie ukrywam, że problem był ze znalezieniem pracy. Miałam być nianią, bo mam doświadczenie i uwielbiam dzieci, ale po tym, gdy napisałam, że mam tatuaż - rozmowa się skończyła. Pracy szukałam dwa miesiące. Udało się i jestem pracownikiem administracyjno - biurowym, gdzie nikt nie mówi, jak mam wyglądać - opowiada, pokazując mi swoje tatuaże.

Pierwszy zrobiła, gdy miała 19 lat. To był smok, bo od dziecka się nimi interesowała. Teraz zdobi jej lędźwie. Choć uważa, że jest bardzo kiepsko wykonany. Ostatni powstał może miesiąc temu. To Simba i Nala z bajki Disneya.

- Pamiętasz, gdy jako dzieciaki zbieraliśmy karteczki do wymiany. To ja kupowałam wszystkie z Królem Lwem. To moja ulubiona bajka. Miałam wszystko, co było z nią związane. Musiałam mieć ten tatuaż.

Mnie zostały pamiątki po bajkach z królewnami, ale mój mąż twierdzi, że głupio by było mieć swój wizerunek na ciele, więc nie mam tatuażu. Mam nadzieję, że rozbawiłam wszystkich, bo przejdziemy do smutniejszego etapu życia Joanny.

Obraz trzeci. Hejt
Na ciele wytatuowała sobie także świnkę, która symbolizuje facetów, na pamiątkę po nieudanym siedmioletnim związku, siedem grzechów głównych, ulubionego pisarza Edgara Allana Poe, pamiątki związane z serialem Miasteczko Twin Peaks. Pod piersiami zrobiła wiedźmę, a pod szyją ma księżyc, identyczne tatuaże, na karku mają jej siostry. Ona kark miała już zajęty. Na jej ciele pysznią się modliszka, kaktus, kruk, postaci z sagi Gwiezdne Wojny, sowa, róża i oczywiście kocie łapki oraz pies. - Kocham zwierzęta, bo gdy ludzie zawodzili, one były zawsze - dodaje. Nie che wspominać tego, co było, ale wie, że pomoże to innym. - Mam dość hejtu, słyszę, że dzieciaki sobie z tym nie radzą. Mnie też nie było łatwo. Nie miałam wtedy jeszcze tatuaży, ale za to myśli samobójcze.

W liceum z dobrej uczennicy stała się wagarowiczką. Wolała na dworcu czytać książki niż doznawać szykan. Nie sposób wymienić obelg, które usłyszała z powodu swojego nosa. Pinokio, czy kulfon to najmilsze. Nos po latach zoperowała, podobnie jak piersi, bo miała taki kaprys, ale inne rzeczy w pamięci zostały. - Po latach kilka osób mnie przeprosiło, inni widzę, że zamienili się w pulchnych, łysiejących panów. Wiem, że nie powiodło się niektórym w życiu, ale nie mam zamiaru ich za to krytykować. Płakałam wiele razy, odbija się to czasami nawet teraz. Chociaż mając 35 lat, inaczej odbieram takie słowa. Po prostu się z nich śmieję - dodaje, ale uśmiech na jej twarzy już zgasł.

Znalazła wsparcie w siostrach i starszym bracie. Tata pierwszy tatuaż kazał jej zmyć, mama przy piątym zaczęła płakać, ale babcia dopinguje i dopytuje, kiedy będzie kolejny.

Obraz czwarty. Bieg po życie
Joanna pod pancerzem z tatuaży ukrywa bardzo wrażliwą duszę. Rozczula się nad każdym zwierzakiem i dzieckiem. Bieganie miało ratować jej psychikę, ale poprawiło także sylwetkę. Teraz pokonuje maratony i biega z psami. Ma sześć, do tego dwa koty i królika. - Nawet pająki i robaki były lepsze niż ludzie. Postanowiłam iść za pasją i skończyłam technikum weterynarii, teraz robię kurs behawiorysty zwierząt.

Między zajęciami biega w zawodach i pokonuje kolejne kilometry. Nie pamięta wtedy o smutnych chwilach, ale na myśl o nowym tatuażu już pojawia się uśmiech. Nie wie jeszcze, co to będzie, ale może coś związanego z nienawiścią człowieka do człowieka. Z błahych powodów, jak wygląd, orientacja, kolor skóry.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Joanna Maziarz zwraca na siebie uwagę swoimi tatuażami - Gazeta Pomorska

Wróć na lipno.naszemiasto.pl Nasze Miasto