Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Awantura w restauracji w Ciechocinku. Mężczyzna musiał zapłacić rachunek za znajomego

Ewelina Fuminkowska
Ewelina Fuminkowska
Mężczyzna postanowił odwołać się od nałożonego na niego mandatu.
Mężczyzna postanowił odwołać się od nałożonego na niego mandatu. Archiwum
Do zdarzenia doszło w Wielki Piątek, 15 kwietnia, sprawa jednak ma dalszy ciąg. Jeden z mężczyzn musiał zapłacić rachunek za siebie i znajomego, który wyszedł bez płacenia. Wezwana na miejsce policja na płacącego nałożyła też mandat.

Zobacz wideo: Wiatr zerwał blachę na dachu bloku w Bydgoszczy

od 16 lat

O sytuacji poinformowali nas klienci jednej z ciechocińskich restauracji, którzy potwierdzają, że mają „kaca moralnego”. - Nie zrobiliśmy nic, gdy ten mężczyzna był poniżany i nie wstawiliśmy się, choć widzieliśmy całą sytuację.

Zdarzenie jest bardzo dziwne, ze względu na dobro poszkodowanego podamy jedynie jego imię.

Pan Błażej od ośmiu lat przyjaźnił się z pewnym mężczyzną. - Niestety trochę nadużywa alkoholu i nie zawsze może prowadzić. Prosił mnie wiele razy, żebym po niego przyjechał i zawiózł z Torunia do Włocławka. Po drodze zatrzymywaliśmy się w Ciechocinku. Tu też wiele razy wynajmował hotel ze swoją dziewczyną - opowiada mężczyzna.

Mężczyzna poprosił pana Błażeja, by zawiózł go na święta do domu.

- Jak zawsze z przerwą w Ciechocinku. Pierw zatrzymaliśmy się w lokalu na trasie, gdzie zamówiliśmy zupę. Znajomy nawet nie posmakował i stwierdził, że nie będzie jej jadł. Wyszedł z lokalu. Kelnerka po chwili podeszła, żebym zapłacił za jedzenie. Zawsze płacił mój kolega, w zamian za to, że jestem jego kierowcą. Wyszliśmy z kelnerką, która podeszła do auta i poprosiła kolegę o uregulowanie rachunku. Oczywiście zapłacił – opowiada nasz rozmówca.

Następnie mężczyźni pojechali do Ciechocinka. Mężczyzna wynajął sobie pokój w hotelu i zaprosił pana Błażeja na obiad do jednej z restauracji. Zamówili tam kebaba i po jednym piwie. - W lokalu okazało się, że barmanka to jego koleżanka z klasy. Tak też mi ją przedstawił. Zjedliśmy i ja zostałem przy stoliku, a kolega poszedł do baru, gdzie zamawiał sobie dodatkowe rzeczy. Przy tym rozmawiał ze znajomą. Pogoda nie była ładna, więc kolega oświadczył, że idzie do hotelu. Wziął kurtkę i zaczęliśmy wychodzić, ale gdy byliśmy na schodach, kelnerka zawołała mnie, żeby uregulował rachunek – dodał.

Pan Błażej był bardzo zdziwiony, że kolega nie zapłacił, bo przez osiem lat znajomości nigdy mu się to nie zdarzało. - Przyszedł właściciel, pokazali mi rachunek, ale nie miałem takich pieniędzy. Wszystko, co mi zostało, zostawiłem na święta. Nie mam dobrej pracy, nie zarabiam dużo. Poprosiłem, by wezwano policję. Mundurowi na miejscu grozili mi zatrzymaniem i celą na święta. Zapłaciłem rachunek za siebie i kolegę, który zamawiał dodatkowe drinki, w tym jeden za 20 złotych. Dzwoniłem do kolegi, a w pewnym momencie właściciel lokalu już przy policjantach wyrwał mi komórkę i powiedział, że będzie na poczet długu. Na koniec mundurowi nałożyli na mnie mandat za zakłócanie porządku. Choć nie krzyczałem, stałem cicho i chciałem wyjaśnić sytuację. Prosiłem, żeby ktoś podszedł ze mną do tego hotelu. Niestety, straciłem wszystkie pieniądze na rachunek.

Trwa głosowanie...

Czy pan Błażej powinien zapłacić rachunek za siebie, czy również za kolegę?

Klienci, którzy byli wówczas na sali, potwierdzają, że pan Błażej był bardzo spokojny.
- Policjanci przyszli, podali sobie rękę ze znajomym, a później żartowali z tego mężczyzny. Na początku kelnerka wyzywała tego mężczyznę, groziła mu pobiciem. Wzywając policję, już skłamała, że pijany mężczyzna wszczyna awantury. Policjanci nie zrobili nic, gdy właściciel zabrał mężczyźnie telefon. Mało tego stosowali na nim szantaż emocjonalny. Grozili, że zawiozą go na myjkę – opowiadają nam obecni mieszkańcy Ciechocinka.

Sprawa jest głośna, bo opisana na grupach na portalu społecznościowym.

- Policjanci nie mieli kamer w klapach i zmusili go do zapłacenia nie swojego rachunku – mówią mieszkańcy Ciechocinka.

Policja potwierdza, że w jednym z lokali w uzdrowisku doszło do takiej sytuacji. - Mężczyzna finalnie zapłacił za rachunek. Otrzymał mandat za zakłócanie porządku. Policjanci nie są wyposażenie w kamery, więc nie muszą mieć ich w swoim umundurowaniu – powiedziała asp. Marta Błachowicz, oficer prasowa KPP w Lipnie.

Pan Błażej postanowił walczyć o swoje dobre imię. - Oczywiście pseudo kolegę od razu zablokowałem. Zwróciłem się o anulowanie niesłusznie nałożonego mandatu - powiedział nam. - Policjanci nie przejrzeli monitoringu, nie szukali sprawcy, który złożył zamówienie, kazali zapłacić rachunek za siebie i niego.

Czekamy na dalszy finał sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na ciechocinek.naszemiasto.pl Nasze Miasto